czwartek, 15 października 2015

Nasza Gruzja, Sakartvelo, Peter's Guest House, Jak jechaliśmy samochodem do Gruzji II


Samochodem do Gruzji? Dlaczego nie?

Wjechaliśmy do Turcji. Przed nami autostrada więc mamy nadzieję, że ten kraj przejedziemy szybko. Po drodze do Istambułu usiłowaliśmy kupić winietkę na autostrady i płatne mosty w Turcji. Okazało się, że tuż przed Istambułem jest urząd pocztowy, gdzie można nabyć winietkę. Po naklejeniu jej pod lusterkiem wstecznym na szybie ruszyliśmy spokojnie przez największe miasto w Turcji.
Nasze obawy się szybko rozwiały, bo Istambuł jest pięknie oznaczony i bardzo sprawnie się go przejeżdża. Drogi szerokie, po kilka pasów dawały możliwość spokojnego, aczkolwiek dynamicznego poruszania się po mieście. Można powiedzieć, że jazda samochodem przez Istambuł była przyjemnością. Z zazdrością patrzyliśmy na tureckie rozwiązania w kwestii płatności za drogi i mosty, dziwiliśmy się, że Turcy bez problemu ustępują nam i sobie miejsca podczas zmiany pasów, no i te piękne, ogromne drogi.
Bez przygód dojechaliśmy do końca autostrady, jakieś 200 km za Istambułem i znowu niespodzianka. Co prawda autostrady już nie było, ale dalsza droga była równie dobra, bo dwupasmowa. I tak przez cały kraj, około 1500 km można jechać ponad 100 km/h, bo turecka policja nie zatrzymuje za przekraczanie prędkości.
Tylko jedno nam się nie podobało, a mianowicie 1 litr benzyny kosztuje w Turcji około 10 zł. Skąd oni wzięli takie ceny?
Zatrzymaliśmy się na nocleg w Turcji i cieszyliśmy się, że już następnego dnia będziemy w Gruzji.



Zachód słońca nad Morzem Czarnym


Przed nami była ostatnia część naszej podróży samochodem do Gruzji, do nowego życia. 
Jakie ono będzie?- zastanawialiśmy się po drodze. Czy lepsze, czy gorsze? A może po prostu inne?
Późnym wieczorem bardzo sprawnie przekroczyliśmy granicę turecko- gruzińską. W baku mieliśmy opary więc rozglądaliśmy się za stacją benzynową. Na szczęście była blisko i zapełniliśmy bak po brzegi tanią, gruzińską benzyną.
W założeniu mieliśmy w planach znalezienie noclegu. Ale gdy minęliśmy Batumi zajechaliśmy na kawę do przydrożnej knajpki. Tam przy kawie zdecydowaliśmy się jechać dalej.
I tak, robiąc po drodze trzy krótkie przerwy na przysłowiowe zamknięcie oczu, dojechaliśmy do Tbilisi. Chcieliśmy ominąć miasto w godzinach porannego szczytu i pojechaliśmy z Mcchety drogą na Baku. Cóż, już nie raz skracając sobie drogę w Gruzji tak naprawdę ją wydłużaliśmy. Tym razem też tak było.
Niestety nasz samochód nie pokonał ogromnych dziur na całej szerokości drogi i musieliśmy zawrócić. A było tak blisko.
Przejazd przez Tbilisi o 9-tej rano to jak pływanie w rwącej, górskiej rzece. Przy pomocy gruzińskiego kierowcy daliśmy radę i wyjechaliśmy w końcu na drogę do Sighnaghi. Jeszcze tyko 90 minut i będziemy na miejscu.



Widok z wieży w murach obronnych


Nasza podróż trwała 5 dni. Cztery razy nocowaliśmy w różnych krajach. Przejechaliśmy prawie 4 tysiące km. Dzisiaj już wiemy, że było warto.


Serdecznie zapraszamy do Gruzji, do pięknej Kachetii, do klimatycznego Sighnaghi, do naszego Peter's Guest House, do kontaktu z nami:

 celina.wasilewska63@gmail.com 

nr tel.   +995 599 22 19 63  - polski, rosyjski, angielski (Polish, 
Russian, English)


Zapraszamy do polubienia nas na. Like us on the Facebook  https://www.facebook.com/peterguesthouse

I na naszą stronę http://www.petersguesthouse.pl/

Booking rooms. Rezerwować pokoje można też tutaj 


Cdn.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz