piątek, 23 lutego 2018

Iljatsminda czyli Uljanovka- rosyjska wieś w środku gruzińskiej wsi

Pokażesz nam prawdziwą Gruzję?

To pytanie pada coraz częściej. Ludzie chcą się poczuć odkrywcami, chcą zobaczyć prawdziwe życie, bez kolorowanek, bez fajerwerków.
Ludzie chcą zobaczyć miejsca, które w żaden sposób nie zostały przygotowane dla turysty. Chcą pojechać tam, gdzie nikt się ich nie spodziewa, nikt nie będzie przy nich zmuszać się do uśmiechu, nikt niczego nie ubarwi.

Takich miejsc jest coraz mniej, ale jeszcze są. Czasem wystarczy zjechać z turystycznego szlaku, zostawić książkę- przewodnik w plecaku i skierować się w przeciwną stronę niż wszyscy.
Jadąc w ubiegłym roku do wsi Bodbe przejeżdżaliśmy przez wieś, która mnie bardzo zaintrygowała.
Czym?

We wsi tej większość domków była drewniana, z ładnie rzeźbionymi balkonami, oknami. Niestety ich stan wskazywał na to, że lata świetności już dawno za nimi. W większości nikt już nie mieszka, niszczeją, z daleka słychać chrupanie korników w drewnie. Było tu nawet Muzeum Przyjaźni Narodów, po którym została tylko tabliczka informacyjna. W budynku po muzeum są sklepy.

Muzeum Przyjaźni Narodów wsi Uljanovka


Wieś nazywa się Iljatsminda. To nazwa gruzińska. Kiedyś była to Uljanovka zamieszkała przez Rosjan.
Powstała na przełomie XVIII i XIX wieku, kiedy to car Mikołaj I przesiedlił do Gruzji członków prawosławnych sekt takich jak mołokanie i duchoborcy.
Powody przesiedlenia były prozaiczne. Pozbył się ich z Rosji, a jednocześnie zasiedlił Rosjanami okolice Kaukazu.



Ciekawostką jest to, że wieś powstała w środku gruzińskiej wsi Magaro i jadąc tam najpierw wjeżdżamy do Magaro, potem do Iljatsminda i po chwili znowu do Magaro.

Przesiedleńcy budowali domy na styl rosyjski i stąd ta inność, która mnie zaciekawiła.
Dzisiaj żyją tam już nieliczni potomkowie przesiedlonych Rosjan. Większość wyjechała pod koniec XX wieku. Stąd też tak dużo domów w opłakanym stanie. 

Spacerując po wsi zastanawiałam się, co by powiedziały te domy, gdyby umiały mówić? Jak żyli tu ludzie dwa wieki temu, czym się zajmowali, czy byli szczęśliwi?
Patrząc na opuszczone i niszczejące domy wyobrażałam sobie gromadki dzieci biegających na podwórkach, bo psy i koty wciąż jeszcze biegają.

Tu kiedyś były sklepy, teraz to ruina


Nie wiedziałam, o której będzie jechać marszrutka do Sighnaghi, więc postanowiłam iść w kierunku drogi do domu i ewentualnie jadącą marszrutkę zatrzymać. Jeżeli tylko mają miejsce, to wsiąść i wysiąść z marszutki można w każdym miejscu po drodze.

Daleko nie uszłam, bo po kilku minutach marszu zatrzymał się przy mnie samochód i kierowca po gruzińsku zapytał dokąd idę, czego bardziej się domyśliłam, niż zrozumiałam.
- Sighnaghi- powiedziałam.
Machnięciem ręki zaprosił mnie do samochodu. Mówił wyłącznie po gruzińsku, ale zrozumiałam, że jedzie do Tsnori, a Sighnaghi jest przecież po drodze.
I tak wróciłam do domu.


Serdecznie zapraszamy do Gruzji, do pięknej Kachetii, do klimatycznego Sighnaghi, do naszego Peter's Guest House, do kontaktu z nami:

 celina.wasilewska63@gmail.com 

nr tel.   +995 599 22 19 63  - polski, rosyjski, angielski (Polish, 
Russian, English)



Zapraszamy do polubienia nas na FB. Like us  https://www.facebook.com/peterguesthouse

oraz na forum
 
Cdn. 











Brak komentarzy:

Prześlij komentarz